Na krótko przed północą dostaję wiadomość. „Śpisz?”. Nie śpię, ale nie znam Cię przecież. Nie wiem, kim jesteś, nie kojarzę Cię nawet z fejsbukowych grup, w których i tak się nie udzielam. Ale odpisuję: „Nie, nie śpię”. „Dzwoniłem, ale podany numer nie odpowiada; możesz zadzwonić?” – to kolejna wiadomość. Mam w głowie wiele myśli. Przecież przed chwilą wróciłam z gór, właśnie zjadałam domowy chleb na kolację, a po kolacji moi gospodarze zaczęli grać na pianinie i na gitarze. Dlaczego miałabym zadzwonić do kogoś nieznajomego, i to o północy, i z pełnym brzuchem odrywać się od pięknej muzyki?
A później myślę o cud książce, którą przeczytałam jakiś czas temu. I o słowach, które najmocniej zapadły mi w pamięć. Słowa, które dały wolność. Gdy Twoje spojrzenie spotyka inne oczy raz drugi trzeci – w autobusie, tramwaju, na spacerze – podejdź do tej osoby. To nie dzieje się bez przyczyny, ta osoba coś dla Ciebie ma, a może Ty dla niej. Może wymienicie ze sobą parę słów, a może pójdziecie razem na kolację, może zostaniecie przyjaciółmi, a może po tym dniu już nigdy się nie spotkacie. Podejdź, zapytaj: kim jesteś, co w życiu cenisz, jaki jest sens? Każdy spotkamy człowiek jest nam po coś, czegoś uczy, a może po prostu – rozjaśnia świat. Zrób to, odważ się.
To piękne słowa i wiem, że to działanie miałoby wielki sens, ale wciąż za mało mam w sobie odwagi, by podejść do obcego człowieka i zapytać, kim jest i o czym marzy. A tak przecież byłoby najprościej, najnaturalniej – zacząć rozmowę, poznać się, powiedzieć: „Masz piękne oczy, podoba mi się sposób, w jaki chodzisz”. Cały czas mówię sobie, że to zrobię – właśnie tak, właśnie po to, właśnie dla życia.
I nagle pojawiasz się Ty i pytasz, czy możemy porozmawiać. I dzwonię. I rozmawiamy godzinę. O marzeniach, o podróżach, życiu, o swoich największych zaletach i wadach, o nawykach. Znam już tembr Twojego głosu i wiem, kogo mi przypominasz, a jednocześnie dlaczego jesteś wyjątkowy. Odkładam słuchawkę i idę spać. I jestem pełna wdzięczności. Bo oto rozmawiałam z nieznajomym, który okazał się być tym jednym z tych ludzi, których znamy, zanim jeszcze zdążymy się spotkać.
A później piszę z Tobą – z Przyjacielem – o świecie i o tym, że podskakujesz z radości za każdym razem, gdy ktoś przystaje na Twoją piękną propozycję. Pamiętam, jak któregoś razu powiedziałaś, że przyjaźnisz się tylko z dziwnymi ludźmi i ja zapytałam się, dlaczego w takim razie ze mną. Spojrzałaś na mnie znacząco, bo akurat wtedy kucałam koło małego samochodu, będąc święcie przekonaną, że nasz kumpel idący z naprzeciwka wcale mnie nie zauważy. Na nogach miałam śmieszne buty, a chwilę wcześniej tańczyłam na środku chodnika pełnego ludzi w garniturach.
Piszesz to rzeczy, które nie należą do najłatwiejszych, kiedy zapominamy, jak być człowiekiem, ale takim z krwi i kości, z natury. Zabijamy odczuwanie na rzecz tłumaczenia wszystkiego. Piszę Człowiekiem z głębi i z gwiazd. Takim z wiary, autentyczności, dociekliwości. Z marzeń, dążeń, wiary i serca. Zagubiła nam się Prawda. Piszesz zero zachwytu nad tym, co mamy, co zostało stworzone. Jeszcze przyjdzie bunt wobec rozwoju nauki, sprowadzeniu wszystkiego do wzorów i regułek. On pisze wejdź do lasu swoich myśli, nie masz się czego bać. Przecież wiesz, kim jesteś, prawda?
A ja wcale nie jestem tego taka pewna.
Ja wiem, kim jestem. Mój nocny rozmówca wie, Przyjaciele wiedzą, on wie, ona też.
Ale Ty, czy Ty wiesz, kim jesteś? O czym marzysz? Co chcesz robić? Jaki kolor lubisz? Czym kierujesz się w życiu? Jaki jest sens tego wszystkiego? Po co żyjemy? Co najchętniej jadałbyś na śniadanie? Dlaczego nie tańczysz w deszczu? Gdzie chciałabyś żyć i dlaczego tam? A może w ogóle nie chciałabyś żyć, jeśli tak, to czemu?
Gdy odpowiesz sobie na te pytania, poznasz siebie tylko trochę. Gdy odrzucisz od siebie emocje, uczucia, pragnienia i zaczniesz obserwować to, kim jesteś w świecie – poznasz siebie nieco bardziej. Gdy wyruszysz w samotną podróż, na tydzień odłożysz telefon, siarczyście przeklniesz, pocałujesz nieznajomego – poznasz siebie jeszcze bardziej. Ale najbardziej poznasz siebie, gdy zrozumiesz, kim jesteś i po co. Gdy przestaniesz bać się tego, co czujesz, myślisz, co planujesz. Gdy wyzbędziesz się wstydu swojej historii, porażek i potknięć. Gdy zaprzyjaźnisz się ze sobą. Wtedy już nie będzie odwrotu – będziesz mogła, mógł być tylko sobą.
I mocno wierzę, że tak będzie. Jesteśmy malutką drobiną w wielkim kosmosie. Głupio byłoby przeżyć życie, będąc kimś, kogo stworzyliśmy na potrzeby nie-wiem-czego-ale-chcę-być-taki-i-owaki-bo-to-super-takim-być. Wiesz, co jest piękne? To, że tak naprawdę nie musisz nikogo tworzyć. Najpiękniejsze masz w sobie. Znajdź to i tym właśnie bądź.
Do Ciebie, który nienawidzisz siebie i Do Ciebie, który odczuwasz presję.
A Fanpage Pisadła znajdziecie TUTAJ.
2 thoughts on “”
Comments are closed.