Zachwycasz, inspirujesz, rozbawiasz, rozśmieszasz, rozumiesz, szanujesz, tworzysz, uczysz, tłumaczysz, rozwijasz, bawisz, dociekasz, pytasz, odpowiadasz, opowiadasz, wzmacniasz, wspierasz, ufasz, bronisz, opisujesz, poznajesz, zaskakujesz, pamiętasz, motywujesz, rozluźniasz, dopełniasz, rozbrajasz, akceptujesz, tolerujesz, spełniasz, szalejesz, pomagasz.
Jesteś cudem, wiesz?
Spotkałam Cię wtedy w wiosenne popołudnie w tramwaju. Jeździłam wówczas od przystanku początkowego do krańcowego i patrzyłam na ludzi. Uśmiechałam się do nich. Do Ciebie też się uśmiechnęłam. To była krótka wymiana spojrzeń, przelotny błysk, wzrok wwiercający się w głąb duszy. Poczułam te oczy aż w brzuchu. Widziałam w nich ciekawość, burzę, iskry. To spotkanie odcisnęło na mnie swoje piętno. Odtąd już zawsze, gdy jadę tramwajem, wypatruję grzmotów i błyskawic, mżawka już mnie nie satysfakcjonuje.
Poznałam Cię na koncercie. Przypadkiem, choć one przecież wcale nie istnieją. Pod sceną, tam, gdzie paliły się świeczki i kadzidła. Stałam i obserwowałam grę świateł na kotarze. I po chwili już nie stałam sama, już dwie pary oczu obserwowały ogniki. Później dwa ciała przetańczyły razem cały koncert, serce przy sercu, dłoń w dłoni. Dziś, gdy przymykam powieki, widzę Twoją uśmiechniętą twarz, wolność i radość na niej wymalowane. Nie dane nam było zobaczyć się więcej, ale Twoja osoba pokazała mi, że można wszystko, zawsze i wszędzie. Tak o.
Nie wiem, skąd jesteś, ile zarabiasz, co robią Twoi rodzice. Któregoś dnia otworzyłam drzwi od domu serca i zobaczyłam Twoje stopy na wycieraczce. Nie znałam Cię wcześniej, ale Ty, nie pytając o pozwolenie, Twoja dusza, rozum i serce weszliście do środka. Buty zostały w korytarzu, kapelusz też. Płaszcz tylko, wciąż nie wiem czemu, zawisł na klamce, a nie na wieszaku. Ta pierwsza rozmowa trwała do świtu. Ptaki zaczęły śpiewać, słońce wzeszło, a nam wciąż było mało. Każda kolejna wymiana opowieści była krokiem do wieczności. I teraz jesteś tutaj – znasz mnie na wylot – jesteś przyjacielem, o którego tak zawsze trudno. Dzwonię o drugiej w nocy, zasmarkana i wiem, że odbierzesz i porozmawiamy do kolejnego świtu. Ile to nieprzespanych nocy mamy za sobą? Piąty raz rozstaję się z chłopakiem, o którym oboje wiemy, że robi mi krzywdę – jak każdy – i później się z nim schodzę, a Ty stoisz obok, podnosisz mnie z kolan, otrzepujesz piach i mówisz: „kocham cię taką, i akceptuję, i będę, i wesprę”. I rok później, gdy tamtego chłopaka już nie ma, ale my jesteśmy, nie słyszę „to od początku było wiadome”. Ty wiesz, o co chodzi w przyjaźni. O pełną akceptację, szacunek, zaufanie i obecność. Często rozbieramy się przed sobą do naga. I ja już znam każdy pieprzyk Twoich myśli. A Ty znasz każdą cebulkę moich uczuć.
Ci pesymistyczni – realiści – nazywają mnie głupią. Wiesz dlaczego? Bo wierzę w ludzi. Ufam im. Gdy poznaję kogoś, z kim kliknęło, idę w tę relację w ciemno. Wpadam bardzo głęboko, bardzo intensywnie. Nie umiem i chyba nie chcę inaczej. Wiem, że ludzie odchodzą, ludzie ranią, złorzeczą. Niejednokrotnie tego doświadczyłam. I wiesz co? I nic. Wciąż wierzę, wciąż ufam. Ludzie są piękni. Wiele dają, wiele mogę im dać. Z niektórymi nawiążę przyjaźnie – od niedawna na całe życie – innych będę miała za dobrych kumpli, a z jeszcze innymi przetną się moje drogi, posypie się srebrzysty pył i pójdziemy dalej, każdy w swoją – już bogatszą – stronę.
Jesteś niezwykła, niezwykły. Bo żyjesz. Istniejesz. Czujesz. Płaczesz. Oddychasz. Śmiejesz się. Piszesz. Czytasz. Mówisz. Tulisz. Całujesz. Kochasz. Ufasz. Szanujesz. Chodzisz. Jesz. Śpisz. Uśmiechasz się. Krzyczysz. Jesteś.
cud człowiek motywacja rozwój cud człowiek motywacja rozwój cud człowiek motywacja rozwój cud człowiek motywacja rozwój
Do Ciebie, który więcej mówisz niż działasz i Do Ciebie, który uciekasz przed szczęściem.
A tutaj Fanpage Pisadła: KLIK
cud człowiek motywacja rozwój cud człowiek motywacja rozwój cud człowiek motywacja rozwój cud człowiek motywacja rozwój
1 thought on “”
Comments are closed.