Witajcie!
Pomyślałam sobie, że dużo opowiadam o ważnych sprawach. O terapiach, relacjach, marzeniach, smutku i radości. Dużo o samym pisaniu. W związku z tym, skoro podniosłych tematów nam pod dostatkiem, porozmawiajmy dziś lekko o Luszyńskiej.
Z ogromną przyjemnością opowiem Wam o dziesięciu faktach na mój temat!
1. Z matematyki miałam ledwo dwóję.
Wiem, zaczynam od wielkiego kalibru, ale nic nie poradzę na to, że to jako pierwsze przyszło mi do głowy.
Nigdy nie potrafiłam w liczby. Pomimo korepetycji, mnóstwa lekcji, które miały objaśnić mi tę tajemną magię, nie opanowałam jej. Po napisaniu matury z tego przedmiotu przepłakałam resztę dnia, pewna, że nie zdam. Co prawda zdałam, ale tylko dzięki temu, że zadania na egzaminach są schematyczne. Nauczyłam się schematu i zdałam na zaszczytne 46%!
2. Bzy są moimi ulubionymi kwiatami.
Kocham je równie mocno, jak wiosnę. Zaraz za nimi plasują się słoneczniki i tulipany.
3. Ale skoro o kwiatach mowa… Bohaterki moich książek zawsze są powiązane z roślinami!
Przebiśniegi, kaktus, irys, malina, lotos, hiacynt, wierzba, mak… To cały mój ogród! A jakby tego było mało, aktualnie pracuję nad powieścią, w której imię głównej bohaterki oznacza… jesion!
I z nimi powiązane są również moje tatuaże!
4. Z wykształcenia jestem magistrą anglistyki.
Nie były to studia moich marzeń, ale uwielbiam pracę z dziećmi. Niestety system edukacji doprowadził do tego, że podjęłam decyzję o odejściu z publicznych placówek. A szkoda, bo ja lubiłam dzieciaki, a one przepadały za mną.
Choć to nie zmienia faktu, że miewaliśmy lepsze i gorsze dni.
5. Jestem jednym z tych dziwnych ludzi, którzy mogą ciągle jeść to samo i lubią oglądać te same filmy.
Pieczone warzywa i tofu z sosem sojowym — mogłabym to jeść codziennie. W ogóle jak coś lubię, to lubię do tego stopnia, że moja monotematyczność może zadziwiać. Jeśli naleśniki to tylko z masłem orzechowym i najlepiej dżemem porzeczkowym. Co zrobić, mam swoje jedzeniowe rytuały.
Tak samo z filmami. Są takie, które znam na pamięć i zupełnie mi to nie przeszkadza. Za każdym razem ogląda mi się je równie przyjemnie. A może nawet przyjemniej?
6. Do niedawna prawie w ogóle nie dawałam sobie robić zdjęć. Moje nastawienie zmieniła przyjaciółka, która jest fotografką.
W zasadzie obecnie mam blisko siebie aż trzy kobietki, które pasjonują się fotografią, ale to właśnie Julia postawiła mnie jako pierwsza przed obiektywem. Pokażę Wam zdjęcie z naszej pierwszej wspólnej sesji, która dała początek naszej przyjaźni:
I z jednej z wielu:
Zdolna bestia, prawda?
7. Kocham góry.
Może dlatego akcja jednej z moich książek dzieje się w Szklarskiej Porębie. Inna w Skandynawii. W górach odpoczywam. To miejsce, w którym ładuję baterie, wyciszam się. Działają na mnie w tak wyjątkowy sposób, że nawet nie jestem w stanie tego wytłumaczyć.
Marzył mi się kiedyś pensjonat w jakimś niewielkim górskim miasteczku. Wiadomo? Jeszcze wszystko przede mną.
8. Kuchnia mnie nienawidzi.
Nie jestem jednak jedną z tych skromnych osób, które mówią, że coś im nie idzie, a potem wygrywają mistrzostwa.
Nie.
Wyobraźcie sobie bowiem, że jak goście mają mnie odwiedzić i wiedzą, że będą gotować, najadają się przed przyjściem. Tak, wiem. Okrutnicy.
Wychodzi na to, że nie mam smaku, ale nie znaczy to, że nie ma kilku potraw, z którymi całkiem nieźle sobie radzę! Ogarniam naleśniki ze szpinakiem, pizzę, pomidorową, burgery buraczane… No. Z głodu nie umrę.
9. Jestem szalenie sentymentalna.
Naprawdę. Aż do przesady.
Przywiązuję się do swoich rzeczy. Wszystko, co kupuję, wieszam na ścianach, noszę… ma dla mnie jakieś znaczenie. Kocham rękodzieło, mam ulubiony kocyk, kubek, podstawkę pod kadzidło.
Zapisuję w pamięci telefonu dobre wiadomości od Was, które dodają mi siły w chwilach zwątpienia.
Mam w szafie z pięć albumów ze zdjęciami, które wywołuję zawsze na koniec roku.
10. Najbardziej na świecie chciałabym…
Mieć swój własny dom i żyć z pisania.
To dwa wielkie marzenia, które staram się zrealizować. Jednakże nie znalazłam jeszcze miejsca, w którym chciałabym ten dom wybudować. Nic nie szkodzi, po to zamierzam zamieszkać w domu na kółkach, żeby odnaleźć swój kawałek podłogi.
I oczywiście z całych sił pracuję nad tym, aby dla Was pisać. To zawsze.