Długo zwlekałam z tym listem. Nawet, gdy pojawił się już list Zosi, otworzyłam program i nie byłam w stanie zmusić palców do ruchu, a szarych komórek do myślenia. Sądziłam, że to minie. Nie minęło.
Trudno jest się mądrzyć i pisać do kogoś, kto poszukuje, jeśli samemu się szuka. Trudno dawać rady, jeśli samemu się ich potrzebuje. Jednak w końcu mnie olśniło i zrozumiałam, że nie zawsze muszę się mądrzyć i nie zawsze coś radzić, bo czasem wcale nie tego potrzebujemy. Czasem potrzebujemy zrozumienia. Czasem chcemy wiedzieć, że ktoś ma tak samo jak my.
Wiecie, ja nadal szukam. Czasem mi z tym dziwnie, przecież moi rodzice w moim wieku mieli już mnie, niemal trzyletnią. Rozglądam się dookoła i dziwię temu, że dwadzieścia lat wstecz dwudziestoletni ludzie mieli już ułożone życie, a dzisiaj przyglądam się twarzom przyjaciół i w znakomitej większości dostrzegam strach. Zaglądam do swojej i znajduję w niej niepewność.
Żyję w zgodzie ze sobą, spełniam się, realizuję swoje pasje, ale nie zawsze jest tak, że wszystko wiem, wszystko rozumiem i pozwalam, by przyszło do mnie to, co ma ochotę przyjść. Bywają dni, w które nie wiem co ze sobą zrobić. Bywają takie, w które nie wiem, czego chcę. Marzę o domu, a nie wiem, gdzie chciałabym go postawić. Chcę rodziny, ale nie wiem, jak będzie ona wyglądać.
Czasem czuję, że nic nie wiem i wcale nie czuję się mądra jak Sokrates. Czuję, że może jednak nie jestem w miejscu, w którym powinnam być. Mam ochotę zakopać się pod pięcioma warstwami kołdry i nie wychodzić do odwołania. Machnąć ręką na pracę, machnąć ręką na studia, machnąć ręką na książki, na Pisadło, na rodzinę i nawet na Was. Po prostu wejść w stan hibernacji.
Jednak tego nie robię.
Gdy potrzebuję płakać, to płaczę. Gdy potrzebuję odpocząć, odpoczywam. Gdy potrzebuję wydrzeć się, to się drę. A potem robię kolejny krok. Boję się. Bywa, że czuję się bezsilna. Nie zawsze życie układa się pięknie i tak, jak bym chciała. Czasami płaczę, a czasami wyję jak głupia. Oczywiście, że tak. Każdy z nas ma do tego prawo.
Mamy plany, ale plany mają w zwyczaju nie wypalać. Możemy zaplanować całe życie, a i tak w którymś momencie noga może nam się podwinąć. Dlatego wszyscy poszukujemy – z lepszym lub gorszym skutkiem.
Przewracamy się, a potem stawiamy kolejny krok i szukamy dalej.
Tak po prostu.
Fanpage Pisadła i teksty Luszyńskiej znajdziecie TU.