Jesteś moją przyjaciółką. Masz dwadzieścia parę lat. Ciepłe spojrzenie, szczery uśmiech, szerokie biodra. Lubisz nosić luźne ubrania. Kochasz malować plakaty, zaplatać długie warkocze, gotować wegańsko, pracować z dziećmi, nocą uciekać na długie podróże autem donikąd. Nie ma dnia, w którym byś komuś nie pomogła, umiesz słuchać, uczysz się mówić. Gdy Cię poznałam, od razu zaskoczyło. Poszłyśmy razem do teatru, zaoferowałaś mi nocleg w mieście hen daleko od wszystkiego. Możemy nie rozmawiać ze sobą tydzień, a ja wiem, że jesteś zawsze obok, blisko, najbliżej. Kocham Cię z całego serca. Wiem, że Ty mnie też.
I jesteś lesbijką.
I Ty opowiadałaś mi, jak bardzo bałaś się chodzić ze swoją ostatnią dziewczyną za rękę po mieście, jak nieprzyjemne komentarze słyszałyście. Ty mówisz mi, że gdy późno wieczorem kończysz pracę, Twoje ciało pęta strach, bo gdy wchodzisz w ciemne bramy, boisz się, że ktoś zrobi Ci krzywdę za to, jak wyglądasz. Ty musiałaś ze swoją narzeczoną uciekać za granicę, by wziąć ślub, w Polsce nie było to możliwe, a papiery stamtąd i tak nie są tutaj ważne.
Boisz się codziennie, czy na Twoich drzwiach nie pojawi się stosowny napis. Czy, uczestnicząc w manifestacji pokojowej, nie spotkasz kogoś, kto postanowi Cię zranić. Boisz się okazywać miłość swojej ukochanej, czujesz się gorsza, niechciana, wyklęta.
Rozmawiam o tym prawie codziennie – z Wami, z moimi przyjaciółkami, które, tak wyszło, ukochują sobie kobiety, nie mężczyzn. Jesteście jednymi z najdroższych mi ludzi i serce mi się kraje, gdy widzę, jak niekiedy musicie cierpieć. Kwitnę natomiast, gdy mój znajomy, który jest w trakcie tranzycji płciowej, rozpoczyna zbiórkę pieniędzy na jednym z etapów procesu, który przechodzi i w ciągu zaledwie dwóch dni zbiera całą kwotę.
Rozmawiamy o dyskryminacji, o lękach, obawach, niepewnościach. Czasami wychodzimy z tym do innych ludzi. Staramy się uświadamiać im, jak ważny jest odpowiedni dobór słownictwa. Uświadamiamy, że inność nie jest niczym złym. Że osoba nieheteronormatywna jest takim samym człowiekiem jak każdy inny. Z jednej strony, bardzo cieszą mnie te rozmowy, widzę, że często bardzo dużo dają, sporo tłumaczą. Z drugiej jednak, smutno mi, że muszą one mieć miejsce.
Chciałabym żyć w świecie, w którym wszystko jest ok. To, że jesteś gejem, jest w porządku. Nie jest niczym niezwykłym. To, że masz ciemną karnację, jest spoko. Nie ma w tym nic dziwnego. W Twoim byciu osobą transpłciową, wytatuowaną od stóp do głów dziewczyną, chłopakiem z pomalowanymi oczami – też nie ma niczego niedobrego. Chciałabym, by świat, w którym żyjemy, akceptował każdą inność i odnosił się do niej z szacunkiem. By rozmowy takie, jak nasze – o tym, że wszyscy jesteśmy równi – nie musiały mieć miejsca, bo to byłoby czymś zwyczajnym i oczywistym.
Chciałabym, by „inności” nie istniały, bo wszystko byłoby normalne i zwyczajne. O, to byłby świat, gdzie każdy mógłby być istnieć jak chce, dopóty dopóki nie robi nikomu krzywdy – to jedyny wyznacznik.
Proszę, żyjmy tak, by dążyć do tego świata. On naprawdę będzie przepiękny.
Fanpage Pisadła i teksty Luszyńskiej znajdziecie TU.
Zosieńkową Drogę TU, a Kochaj TUTAJ.