Nie bój się. Że nie umiesz. Że są lepsi od Ciebie. Że nie zasługujesz. Że Twoja wiedza i praktyka są niewystarczające. Że nie masz doświadczenia. Że nic nie osiągniesz.
Przecież każdy kiedyś zaczynał. Każdy, kto odniósł sukces, na starcie założył, że istnieje cień szansy, że się uda. Nie – nie, że się uda, tylko – że to zrobi. To bardzo ważne, wiedzieć, że jest się sprawczym. Że to nie jest czyjaś zasługa, albo kwestia przypadku. Twoja wygrana, Twój sukces to zawsze Twoja zasługa. To Ty podejmujesz próby, ciężko pracujesz, poświęcasz swój czas, pieniądze, chęci. To Ty decydujesz, że coś zrobisz, że osiągniesz sukces. To Ty, zaczynając działać, masz w to wierzyć, nikt nie zrobi tego za Ciebie.
Zawsze startujemy z punktu zero i nigdy nie wiemy, co czeka za rogiem. Jednak, nawet jeśli się nie powiedzie, to i tak lądujemy w punkcie zero, czyli nic nie tracimy.
Gdy zaczynałam fotografować – i na tym zarabiać – nie miałam za sobą żadnych kursów, żadnych szkoleń, szkół. Miałam aparat, który dopiero poznawałam, cień wiedzy technicznej i dużo zapału. Nie wiedziałam, co to RAWy (o boginie… serio!), o co w ogóle chodzi z Lightroomem (z Photoshopa do dziś ani razu nie skorzystałam), jak dobrze ustawić ekspozycję. Wiedziałam jednak, że absolutnie najbardziej w świecie mnie to kręci i czułam, że wpadłam w tę miłość po uszy. Dziś już o technicznych sprawach wiedzę mam sporą (trzy lata pisania dla klientów tekstów o fotografii zrobiło swoje – a właśnie, wspominałam, że zajmuję się copywritingiem, bo po prostu lubię pisać i dobrze mi to wychodzi, a nie dlatego, że jestem po szkole czy „ wystarczająco umiem”?) – a miłość do robienia zdjęć cały czas rośnie.
Gdybym wtedy, te cztery lata temu, nie powiedziała sobie „ej Zocha, idź w to, co Ci szkodzi?”, nie dałabym sobie szansy na rozwinięcie największej w życiu pasji i w efekcie – założenia swojego biznesu. Nie otworzyłabym sobie drzwi do życia na swój rachunek pracowy, na bycie panią własnego czasu, na spotkania z niesamowitymi ludźmi. Nie pozwoliłabym sobie eksplorować, poznawać, próbować. Miałam coś do stracenia? Nie. Czy Ty masz? Nie wydaje mi się.
Jeśli nie spróbujesz, nigdy się nie dowiesz. Jeśli nie zrobisz pierwszego kroku, nigdy nie sięgniesz po to, czego pragniesz. Jeśli nie powiesz sobie „nie bój się”, nigdy nie oswoisz i nie znikniesz strachu.
Co daje Ci to, że się boisz? Co wnosi do Twojego życia? Co zyskujesz, myśląc, że Twoje działania i zdolności nie są wystarczające? Po co? Czy zwlekając z podjęciem działania, przyspieszysz swój rozwój? Czy ucząc się teorii, zyskasz coś z praktyki? Jedno wiem na pewno – życie jest za krótkie na nierobienie tego, co się kocha. I siłą działania z serca jest to, że ono przyciąga jakościowych odbiorców. Ludzie zobaczą, co jest wartościowe, co jest autentyczne – nawet jeśli nie będzie to w stu procentach technicznie sprawne, albo gdzieś znajdą się „lepsi”, którzy to robią (co to w ogóle znaczy?).
Dlatego nie zwlekaj, nie mów sobie, że to jeszcze nie jest ten moment. Najlepszy moment, by wziąć życie w swoje ręce, jest właśnie teraz.
Fanpage Pisadła i teksty Luszyńskiej znajdziecie TU.
Instagramy zaś TUTAJ.