Nie wiem, co mi przyszło do głowy, żeby pisać na podobny temat, ale jak już przyszło, to pisać należy. Alternatywy nie mam.
Należę do tej grupy ludzi, którzy nigdy się nie nudzą.
Właśnie do tych wnerwiających, którzy zawsze znajdą sobie zajęcie i będą paplać przez pół godziny, co to zdążyli danego dnia zrobić i jak fajnie, że odhaczyli z kalendarza wszystkie punkty z listy TO DO.
Jeśli więc siadłam do komputera przed dziewiątą rano… To teraz jest dziewiętnasta. Ale przez półtorej godziny robiłam obiad i piekłam ciasto, więc to odliczmy. Wtedy nie wyjdzie za dużo siedzenia przed komputerem. Nie wyjdzie, prawda?
Mama ma rację. Powinnam czasem robić sobie przerwy.
Książka się pisze.
Poppy (tytuł: „Z piekła nie ma ucieczki: Bestie”) to pierwsza książka, którą napisałam w 2021 roku. Zaczęłam od niej, jeszcze w styczniu i to samo zrobiłam rok później, w styczniu 2022 roku. Przepisałam ją od nowa, zmieniłam niemalże wszystko, poza bohaterami i pojedynczymi scenami, nadałam jej nowego wydźwięku.
A to wszystko dlatego, że przez tych dwanaście miesięcy nauczyłam się wiele o pisaniu i tym, co robić, a czego nie. Postanowiłam zastosować się do odebranych lekcji i wprowadzić zmiany.
Skończyłam jakiś czas temu (w lutym?) i teraz cierpliwie przepisuję rozdział po rozdziale, uzupełniam dialogi oraz opisy. To jakieś trzy-cztery godziny dziennie samych poprawek. Bo wiecie, chcę, żeby wyszło dobrze.
I może się mylę (a matki nigdy nie są obiektywne wobec swoich dzieci), ale wydaje mi się, że wyszło całkiem całkiem. Ale to jeszcze zobaczycie.
Mam nadzieję.
Piszę o pisaniu.
Jeśli chodzi o pisanie, uważam, że spokojnie możemy już mówić w moim przypadku o zboczeniu. Nie oszukujmy się, moje życie kręci się wokół książek. Tych, które czytam, lecz przede wszystkim tych, które piszę.
W związku z tym stworzyłam miejsce w sieci, w którym mogę o tym paplać bez umiaru i ludzie, którzy się tam pojawiają, nie mają mi tego za złe, ponieważ chorują na taką samą chorobę. Fajnie, nie? No fajnie.
Na Instagramowym profilu @wydajcie_mnie nie tylko opisuję to, jak proces tworzenia wygląda u mnie, ale też dzielę się tym, czego sama się nauczę. Powstają posty poradnikowe oraz relacje, w których dzielę się zdobytą wiedzą. Jest to jednak również przestrzeń, w której wymieniamy się z innymi pisarzami i pisarkami naszymi doświadczeniami, poprawiamy się w przypadku błędów i się wspieramy.
Bardzo lubię tam być.
Miejsce na odrobinę wrażliwości.
@pisadło to magiczne miejsce, które zdarza mi się ostatnio zaniedbywać. Nie chciałabym jednak, żeby tak było. Właśnie tam bowiem powstają teksty, które mają własne skrzydła i potrafią latać. Powstają w chwilach natchnienia i każdy z nich ma specjalny kącik w moim sercu.
Zaczęło się od listów (Listy nasze do Was), które pisałyśmy z Zosią. Później listy musiały zniknąć, żebym mogła wrócić do Was już w pojedynkę z comiesięcznymi listami, ale również regularnymi postami i relacjami na Pisadle.
To tam otwieram na Was serce i dostaję w zamian tyle ciepła i miłości, że aż czasem w to nie dowierzam. I właśnie przyszło mi do głowy, że przygotuję Wam jutro piękną, piękną relację!
Na Facebooku też mnie znajdziecie!
Kolejna sprawa, za którą muszę się wziąć i obiecuję, obiecuję, że to zrobię. Pisadło dorobiło się fanpage’a, na który serdecznie Was zapraszam: o, tu. Jeśli jeszcze Wam się nie przejadłam, a chcielibyście, żeby czasem mignął Wam gdzieś luszyński post, polecam się!
Co miesiąc opowiadam.
Z miesięcznikiem kulturalnym WOBEC współpracuję od 2016 roku, kiedy to wygrałam pierwszą edycję ogólnopolskiego konkursu literackiego. Swojego czasu tworzyłam cały dział prozy. Zrzeszyłam utalentowane początkujące pisarki i tak sobie pisałyśmy od serc dla serc. Od tamtego czasu już trochę minęło, miesięcznik zaliczył przerwę, ale do niego wróciłam.
Wróciłam i co miesiąc piszę opowiadania. To dobre oderwanie od dłuższych form. Niektórzy nawet twierdzą, że jako tako mi to wychodzi.
Ale że jeszcze więcej o pisaniu?!
Wspominałam już, że życie mi się kręci wokół pisania? Czy jeszcze nie?
Nie no, chyba nie.
Do miesięcznika Kreatywni zabierałam się bardzo długo, ponieważ chciałam z całych sił, ale tak naprawdę nie wiedziałam, o czym mogłabym pisać. Aż wreszcie mnie olśniło. Będę pisać o pisaniu. Co? Robię się nudna?
Jako że miesięcznik zrzesza głównie młodych (tak, macie rację, to już nie ja), początkujących twórców, postanowiłam, że spróbuję ich motywować. Dlatego paplam w felietonach o tym, że warto. Zawsze warto.
Jestem takim ich coachem, tylko nie wiem, czy wiedzą. Takim darmowym coachem. To już brzmi lepiej, nie? Wszyscy lubią darmowe.
Członkini jury konkursu literackiego.
Kocham i nienawidzę być po drugiej stronie. Teksty to ja wysyłam, ale żeby oceniać? Dajta spokój.
Jest w tym jednak masa ekscytacji i radości z czytania innych twórców. Świadomość, że mam dostęp do tekstów, których nie widział pewnie nikt poza samym autorem lub autorką. Miło jest wybrać tekst, który wygra.
Niemiło odrzucać te, które nie wygrają.
Ale zawsze powtarzają, że nikt nie mówił, że będzie łatwo. No i nie jest.
Jeśli jednak nie wysłaliście jeszcze swojego opowiadania na konkurs, łapcie LINK. Macie czas do 30. kwietnia 🙂
(Czytajcie regulamin!)
Można mnie poczytać za darmoszkę!
Na Wattpada już raczej nie zaglądam, lecz istnieje prawdopodobieństwo, że jeszcze się nawrócę i… wrócę. Jakby na to jednak nie patrzeć, znajduje się na nim moja pierwsza powieść fantastyczna (dwa tomy!). Jej poziom fantastyczny bynajmniej nie jest (pisałam ją z pięć lat temu, więc wykażmy się wyrozumiałością), ale podobno można się przy niej dobrze bawić.
I nie, nie przyjmuję reklamacji. Nie interesują mnie zawiedzione nadzieje i niespełnione oczekiwania. Kiedy ją pisałam, mało wiedziałam o samym pisaniu, ale losie. Kocham tę historię.
Dlatego się nią z Wami dzielę (tytuł to: Iris: Wybrana)
I warto mnie obserwować na @wydajcie_mnie, ponieważ…
Aktualnie pracuję nad super sprawą. Tworzę karty pracy, które pomogą pisarzom nie tylko stworzyć pełnowymiarowego bohatera, ale również zaplanować akcję na bazie trzyaktowej struktury powieści.
Karty będzie można nabyć za grosze, a 100% dochodu zostanie przekazane na pomoc Ukrainie.
Obecnie wyciskam siódme poty, żeby uporać się z kartami o trzyaktówce, ale jak już skończę… to będzie z czym działać.
A w wolnych chwilach…
Tworzę biżuterię, haftuję i mam zamiar za bardzo niedługo nauczyć się tworzyć makramy. Siedzę w rękodziele i zamierzam siedzieć w nim intensywniej. Nie pytajcie o różnicę pomiędzy intensywnym siedzeniem i tym mniej intensywnym. Nie wiem, nie znam się.
Ale o tym też Wam jeszcze opowiem. Potrzebuję tylko chwilki, żeby ogarnąć temat. I już.
A jeśli ktokolwiek dotrwał do tego momentu…
Jest mi przemiło! Mam nadzieję, że moja paplanina nie przyprawiła nikogo o ból głowy, a może wręcz przeciwnie — pomogła się odnaleźć?
Skoro czasem ktoś gdzieś mnie spyta, gdzie można mnie znaleźć i poczytać… To dobrze, że zebrałam wszystko w jednym miejscu.
Jestem dumna. A teraz idę uczyć się tej makramy.
Nie ma lekko.