Mam już jakieś doświadczenie w zakochiwaniu się, ale dzisiaj chciałam Ci opowiedzieć o jednym razie, gdy wpadłam po same uszy. Zakochałam się strasznie i „strasznie” to najlepsze słowo, jakie mogłabym do tego wybrać, bo byłam naprawdę przerażona. Trwało to trochę, choć nie dziesięć lat, ani też nie pięć i siedziało mi w głowie od rana do wieczora. Mocno i intensywnie. Istniało w mojej głowie, z bezpiecznej odległości i tak też się skończyło – na odległość.
Bardzo wtedy nie chciałam tego końca. Chciałam, by to trwało, by się rozwinęło. Pragnęłam historii wyrwanej żywcem z komedii romantycznej, z pocałunkiem w deszczu na końcu. Ale życie to nie komedia romantyczna, a miłość to nie tylko pocałunek w deszczu.
Dlatego moja miłość skończyła się szybciej, niż się zaczęła, nim jeszcze sama zrozumiałam, że od początku skazana była na porażkę. Długo nie mogłam się z tym pogodzić, ale w końcu w jej miejsce przyszła kolejna. Potem następna. A teraz jestem tu, gdzie jestem.
Byłam kiedyś na rozmowie kwalifikacyjnej do kwiaciarni. Oczywiście słowem nie zająknęłam się o tym, że wszystkie rośliny padają trupem, gdy tylko na nie spojrzę. Robiłam dobrą minę do złej gry. Nigdy nie zadzwonili, musieli wyczuć mnie na kilometr. Nie dostałam tej pracy. Dzięki temu złożyłam papiery na magisterkę i zaczęłam uczyć. Wiecie, że nadal to praktykuję.
Wiele rzeczy chciałam. Na wiele miałam plan. Czasem się upierałam, bo moja natura jest ośla. Zdarzało się jednak niejednokrotnie, że gdy sądziłam, że los pokazuje mi środkowy palec, on w rzeczywistości po prostu wskazywał mi drogę, którą miałam iść. Gdy wydawało mi się, że zamyka mi drzwi, otwierał okno.
Ciężko jest pogodzić się z tym „prawie”. Zamknąć rozdział, uciszyć pragnienie serca i uśmiechać się promiennie, będąc przekonanym, że skoro wszechświat tak mówi, to musi być prawda. Nie można się cieszyć, gdy życiowa szansa umyka nam przed nosem i z ekscytacją czekać na otwarte okno. Nie da się.
Sama mam w głowie myśl, która mi powtarza, że skoro nie dostałam ciastka, to może gdzieś czeka na mnie cała blacha pizzy. Ciastko już na zawsze pozostanie moim „prawie”. „Prawie”, którego pragnęłam i przez które serce pękało mi w piersi, ale jeśli tylko odpuszczę otworzę się na coś zupełnie innego.
Warto odpuścić jedno ciastko dla blachy pizzy.
życie smutek motywacja rozwój życie smutek motywacja rozwój życie smutek motywacja rozwój życie smutek motywacja rozwój życie smutek motywacja rozwój
Do Ciebie, który idziesz w konwenanse i Do Ciebie, który dajesz wolność.
Polub Fanpage Pisadła i bądź na bieżąco z paplaniną Luszyńskiej: KLIK
2 thoughts on “”
Comments are closed.