Pewnie siedzisz teraz w oknie. Pijesz herbatę, a może coś mocniejszego. Przed Tobą leży dzisiejsza gazeta, piszą w niej, co w świecie, dlaczego źle i że nie może być gorzej. Patrzysz przez to okno, w głowie masz ciszę, w perspektywie – kolejne dni, miesiące, lata. Praca, dom, dzieci, tydzień urlopu. I praca, dom, dzieci, tydzień urlopu. I praca, dom, dzieci, tydzień urlopu. Tak, wiem, że zrozumiałeś i nie muszę robić z Ciebie półgłówka.
Tak, kiedyś zdawało Ci się, że może być inaczej, że zmienisz świat, poznasz, czym jest szczęście i spełnienie. Ale szara rzeczywistość i codzienna odpowiedzialność skutecznie wybiły Ci z głowy takie bzdurne myśli. Ty nie masz czasu na myślenie o zmianach i pięknie, Ty pracujesz, odkładasz pieniądze na nowy dom, na nową zabawkę, na studia córki, na swoje studia. Bo studiować to znaczy coś znaczyć, podobnie jak mieć i wyglądać – to też znaczy znaczyć. Nie krzyw się. Herbata Ci stygnie.
Widzę ten Twój krzywy wzrok, niezrozumienie w oczach. Czego ona chce i po co? Przecież znamy się, wiesz, jak wyglądam, wiesz, że zimą noszę za dużo za dużych swetrów, wiesz, że często odpuszczam zamiast się bić, że wolałam wyrzucić kosmetyki do makijażu, bo na łaziennianej półce miałam za mało miejsca.
Myślisz: co ona wie o świecie, każdego idealistę życie w dół ściągnęło, każdy kiedyś marzył, jeszcze jej przejdzie. Jeszcze mi powiesz „a nie mówiło się?”.
Spójrz jeszcze raz przez to okno. Przypomnij sobie okno w domu u babci, wychodziło na ogród, a pośrodku ogrodu rosło wielkie (tak Ci się przynajmniej wówczas wydawało) drzewo. Często siedzieliście całą rodziną pod jego rozłożystą koroną. Bywały takie dni, gdy nikomu nic się nie chciało, upał mocno dawał się we znaki. W takie dni Twoim miejscem był drewniany taboret koło parapetu. Przed oczami: zieleń, błękit nieba i niebieskie migdały. Oj, marzyło się wówczas, co? O dalekich podróżach, wysokich stanowiskach, dużych pieniądzach, o miłości życia i odhaczeniu każdego z marzeń.
A dziś? Drzewo u babci kazano ściąć, bo zagrażało domowi, a babcia wprowadziła się do kawalerki w centrum, by łatwiej było jej funkcjonować. Kogla-mogla nie ma, uszka z grzybami na Wigilię są kupne, cała rodzina zaś wybyła w cztery strony świata. Razem z nimi zniknęły marzenia.
Są takie dni, gdy się Tobie przyglądam. Widzę Cię w mijanych tramwajach, na przejściu dla pieszych, gdy przechodzisz na czerwonym świetle. W kolejce do kasy i w przychodni. Czasami nawet spotykam Cię w kinie, ale wówczas odwracam wzrok, nie lubię, gdy mierzysz mnie swoją miarką.
Są takie dni, gdy chcę podjeść i mocno Tobą potrząsnąć. Szczególnie wtedy, gdy drwiąco kpisz z inspirujących cytatów na murach, gdy pytasz syna „dlaczego cztery, a nie pięć?” i nie pozwalasz mu wybrać bajki na dobranoc. O, i jeszcze wtedy, gdy chwalisz i wyrażasz aprobatę, a monolog kończysz zdaniem zaczynającym się od „ale”. Naprawdę, sprawia Ci to frajdę?
Człowieku, ogarnij się! Ta cała złość, frustracja, dezaprobata, cynizm i sarkazm mają wspólne źródło: niespełnione marzenia. Porwał Cię wir życia, walka o siebie i swoje aspiracje przegrała z pogonią za „mieć”. A może trzecia nieudana próba sprawiła, że to wszystko straciło sens? Może rodzice kazali wybrać przyszłościowy kierunek na studiach, a nie to, co najbardziej Cię pasjonowało? Może wiecznie odkładasz wszystko na jutro, ale to ostateczne jutro działania nigdy nie przychodzi? A może… nie wierzysz już w marzenia?
Patrzę na Ciebie i pod maską dobrze maskowanego zgorzknienia widzę smutek. Widzę Cię i wiem, że ja tak nie chcę. Współczuję Ci. Czy nikt Ci nie powiedział, że marzenia są po to, by je spełniać i że to siła napędowa życia? Nie zauważasz wokół siebie tych, którym się udaje? Nie widzisz tego szczęścia, które bije od osób stawiających na rozwój, a nie na majątek i karierę?
Jedno Ci powiem. Złap to życie, póki jeszcze nie jest za późno. Wymyśl sobie choć jedno marzenie (choć ja spisuję tysiąc) i je spełnij. Zrób to, przekonaj się, że warto. I herbatę zrób sobie z sokiem malinowym, to przypomni o niebieskich migdałach u babci. I o słowach „warto żyć”, mówiła to co wieczór przed zaśnięciem. Więc żyj, a nie tylko oddychaj.
1 thought on “”
Comments are closed.