Jest czwarta rano, lato. Słońce powoli wstaje, ptaki za oknem zaczynają swój odwieczny koncert. Leżycie obok siebie, zdyszani, zakochani, zaspani, zaspokojeni. Lekko się przeciągasz, bierzesz łyk wody. Wyglądasz za okno, przejeżdża samochód. Ktoś w oddali coś krzyczy, miasto samo nie wie, czy chce się budzić czy jednak pora zasypiać.
To ten moment w ciągu dnia, gdy niby jesteś, ale Cię nie ma, niby Cię nie ma, ale czuwasz. Ciało jest tutaj, ciało zawsze tutaj jest. Ale myśli są gdzieś, a nawet nie: gdzieś, a: kiedyś. Myśli są piętnaście minut temu, albo za dwie godziny. Swobodna rozłąka, jedyny otwarty związek, na który się godzisz: ciało i umysł. Niby razem, ale każde na swojej ścieżce, żyje własnym życiem. Tak jak Ty i ten drugi człowiek, jedno łóżko, jedna poduszka, jedna kołdra, jedna świeczka, piosenka i jeden czas, ale dwa światy, umysły, przedbiegi myśli. I czy jesteście razem, czy Was nie ma? Czy gdy Wasze ciała nie są już ze sobą ściśle związane, to czy wciąż jesteście razem? Wybija piąta, słońce wystrzeliwuje mocno w niebo, zasypiasz.
Porozmawiaj ze mną. Idźmy gdzieś. Kochajmy się. Kocham cię, wiesz, teraz tylko nie mam czasu. Idź z przyjacielem, ja do was dołączę. Będę o 17. Nie ma mnie? Mam spotkanie. Proszę, zróbmy coś. Dobrze, dziś wieczór, będę na czas. Dzwonię dziesięć razy, co się dzieje? Przedłużyło się, wrócę później. Ale to piękne, dziękuję, to na pewno było pyszne – psu, dlaczego pies dostał naszą kolację? Pierdol się, mam dość, nigdy cię nie ma, wiecznie coś, wiecznie kocham, ale praca, ale muszę skupić się na sobie. Wiesz, na co umierają nawet najlepsze relacje? Na zaniedbanie. Na niepamięć. Na „skoro jest super, to nie trzeba się starać, zawsze będzie pięknie”. Kwiaty są zielone, jak się je podlewa i podlewa się je nawet wówczas, gdy są zielone, by nie umarły. Nie jestem pieprzonym kaktusem.
Znowu ten stół, znowu herbata. Nie, nie herbata, to byłoby za dużo, za długo, zbyt pracochłonnie. Cola, cola jest ok. Pstryk, otwierasz i masz. Pijesz, mielisz w buzi bąbelki, przełykasz, czujesz, orzeźwiasz się, masz energię. Energię na co? Przecież i tak nic nie robisz. Ej, człowiek, co jest? Pracujesz, za ośmiu niekiedy, później jakaś siłowania, czasem kino, jakiś seks, albo i nie. Ale coś poza tym? Cośkolwiek?
Wiesz, widzę na warszawskim murze napis „obudźcie się” i wiem, że on jest do Ciebie skierowany. Tylko Ty tego nie wiesz. Bo dokąd pędzisz, skoro tak naprawdę nie umiesz powiedzieć, czego chcesz i na czym Ci zależy? Po co Ci kasa, skoro przepieprzasz na głupoty, ale nie realizujesz swoich pasji? Masz jakieś hobby, wiesz, co tak naprawdę kochasz, co Cię kręci i podnieca? Nie masz czasu nie dlatego, że dużo pracujesz. Nie masz go, bo żyjesz gdzieś w iluzji, prawdziwe życie Ci ucieka. Goń je, bo ono nie czeka.
Super byłoby tak żyć jak oni, wiesz? Podróżować, zwiedzać, nagrywać, fotografować. No to to rób. Nie, to nie dla mnie, ja się nie nadaję, na to trzeba mieć pieniądze. To zarób. I czas. To nie kłopot. Nie, wiesz, jest praca, rodzina, ktoś czegoś wymaga, ktoś czegoś chce. Ja nie mogę, to za dużo, to wielki krok. Myślisz, że gdyby oni tak do tego podchodzili, to byliby tu, gdzie teraz są? No pewnie nie. To na co czekasz? No ale… „Ale” zabiło za dużo planów i założeń. Chcesz coś robić, to to rób, nie chcesz, to o tym bez sensu nie mów. Nie wykręcaj się brakiem czasu, on i tak upłynie, a możesz zrobić z nim coś sensowego.
Brak czas to bzdura. Zrób sobie tę herbatę, i jeszcze parz ją przez kwadrans. Ja pracuję na dwa etaty, mam dwa psy, zajęte weekendy, wieczory i mam czas na to, by pisać, fotografować, zakochiwać się, zaprzyjaźniać i czytać książki. Więc weź nie gadaj. Nie chce mi się słuchać tłumaczeń, chcę tylko widzieć odhaczane założenia – punkt po punkcie.
>>> Przeczytaj inne Listy Zosi: TU i TU <<<
>>> Zajrzyj na nasz fanpage i bądź na bieżąco! KLIK <<<
2 thoughts on “”
Comments are closed.