Może nie powinnam Ci tego mówić, ale wcale Ci się nie dziwię. Pewnie powinnam zacząć od czegoś w stylu: „Miłość to CUD. Idź i kup natychmiast! Twoje życie odmieni się o sto osiemdziesiąt stopni na lepsze!”. Nie mówię, że miłość nie jest cudem. Mówię, że to trudne – kochać. W zasadzie nie powinnam też powiedzieć, że to trudne, bo czasami przychodzi znienacka jak czkawka. Czy czkawka sprawia nam jakiekolwiek trudności? Poza tym, że irytuje, to po prostu jest. Czkamy, czasem nawet wtedy, gdy próbujemy przestać. Dlatego uważam miłość za czkawkę.
Uważam, że masz prawo się bać. Czy gdybyś zobaczył, że ktoś trzyma w dłoni nóż, pomógłbyś mu nacelować ostrzem w newralgiczne miejsce na swoim ciele, a potem z uśmiechem czekałbyś, nie wiedząc, czy zabije Cię, czy też nie? Tak trochę jest z kochaniem. Mogą nie kochać Cię ci, których Ty kochasz. Mogą nagle przestać. Mogą okazać się inni. Toksyczni. Agresywni. Nudni. Wszystko może się posypać. Mogą mieć inne plany i marzenia. Inne priorytety. I wtedy całą tę miłość szlag trafi. Pierdolnie. I nie będzie nic. Nic, poza dziurą w sercu, bezradnością i natchnieniem do pisania wierszy.
A jednak kochamy. Jednak na miłości oparliśmy swój świat. Jednak oglądamy komedie romantyczne, czytamy romanse i słuchamy piosenek o miłości. Pragniemy jej. Bo pomimo tej irytującej czkawki, tego ostrza w brzuchu i tych wierszy, miłość jest naszą ostatnią nadzieją. Jest ostatnim, dzięki czemu jeszcze nie utraciliśmy naszego człowieczeństwa. A do tego bardzo nam blisko.
Gdybyście mnie spytali, czym jest dla mnie miłość, powiedziałabym Wam, że jest zasypianiem razem. Marzeniem o wspólnym domu z ogrodem. Czesaniem włosów, gdy się poplączą i rozmasowaniem pleców, gdy się zmęczą. Oddaniem ostatniego kawałka pizzy, kłamiąc, że już się najedliśmy. Miłość jest poświęceniem. Przytknięciem ostrza do brzucha i oczekiwaniem. Na najlepsze albo najgorsze.
Słonie mogą umrzeć przez złamane serce. Człowiek też może. Jeśli chciałeś, żebym powiedziała Ci, że nic się nie stanie i wszystko na pewno będzie dobrze, wybacz. Nie mogę kłamać. Przecież wszystko może się posypać. Jedyny haczyk w tym wszystkim jest taki, że nie musi. Może być pięknie. Jak na tych zdjęciach staruszków, którzy przeżyli razem sześćdziesiąt lat i jeszcze całują się w czoło.
Spytaj, po co w takim razie ryzykować. Po co, skoro jest tylko pięćdziesiąt procent szans na to, że się uda, a jeśli jesteś sam, to nie musisz ryzykować nic? Odpowiem Ci, że sam najlepiej wiesz, co jest dla Ciebie najlepsze. Tylko teraz, gdy patrzysz w ekran i czytasz kolejne rzędy literek, zatrzymaj się i zastanów, czy w tym strachu Ci dobrze. Czy czujesz się wolny i szczęśliwy? Jeśli tak, żyj dalej w zgodzie z sobą. A jeśli nie… Chyba sam sobie właśnie odpowiedziałeś.
PS. Pięćdziesiąt procent to cholernie dużo.
>>> INNE LISTY JUSTYNY: TU i TU <<<
>>> POLUB NASZ FANPAGE I BĄDŹ NA BIEŻĄCO: KLIK <<<
2 thoughts on “”
Comments are closed.