Wiesz, jak żyje jabłoń? Najpierw rodzi się z ziarenka, małego, niewiele większego od kropli łzy. Później rośnie, rośnie, rośnie. Każdej wiosny, gdy żaby rozpoczynają dzikie koncerty, wśród zielonych liści pojawiają się kolorowe płatki kwiatów. Pojawia się słodki zapach, sielskość i lekkość. Później przychodzą majowe burze i duże wiatry, wiatr strąca płatki kwiatów, które, meandrując w powietrzu, dywanem ścielą ziemię. Drzewo rośnie dalej, napawa się słońcem, jest spokojne, skupione na byciu miłością do ziemi i wody. W końcu przychodzi późne lato, kłania się nisko i zaczyna czarować. Odtańcowuje swoje tańce i odśpiewuje piosenki kusicielki. Jabłoń rodzi dzieci, najpierw są one zielone, a później, z biegiem dni, nabierają rumieńców, jakby ktoś co rusz prawił im słodkie komplementy. Rosną i rosną, a późnej, gdy przyszło im żyć w dzikim sadzie, opadają na ziemię, jak wcześniej opadły kwiaty. Umierają, oddając się glebie, ptakom, robakom, podpowierzchniowym żyjątkom. Wokoło czuć lekki zapach zgnilizny. Później jabłka przykrywa śnieg, wiosną nie zostanie po nich ślad. A drzewo żegna się z liśćmi, otula siebie ciszą i posępnym pohukiwaniem sowy, zasypia na parę miesięcy, będąc, gdy go nie ma, nie będąc, a przecież istniejąc. Życie jabłoni to ciągły cykl narodzin i umierania, pojawiania się i znikania, zmian jako jedynej stałości.
Wszystko płynie, rzeka, czas, słowa z jego ust, statki na niebie, a co ma wisieć, nie utonie. Ale jak powisi za długo, to straci szansę na ciekawostki tego świata. Wisząc wisi, tylko wisi, a wokoło przecież tyle innych funkcji życiowych.
Znamy się już nie dzień, nie noc. Znamy się długo dłużej, ciekawiej, głębiej, sensowniej. Obserwuję Cię, nie musząc wyciągać pochopnych wniosków, bo wszystkie moje przyuważenia konsultuję z Tobą, a Ty mi je tłumaczysz. Dobrze tak zatrzymać się na moment i zastanowić, pomyśleć, poczuć, złapać myśli niczym motyle.
Kiedyś zmiany napawały Cię lękiem. Kto z nas bowiem nie boi się nowości, nieznanego? Kto jest na tyle odważny, by iść w ciemno w coś, czego nie zna, co przyszło skądś i nie wiadomo dokąd zmierza? Tak, są tacy, których napawa to optymizmem, którzy rozkwitają w sytuacjach zupełnie dotąd nieznanych – ale takich osób jest niewiele. Boimy się, bo wiążemy zmiany z utartą czegoś – utratą swojej przeszłości, tego, co znamy, co daje nam poczucie bezpieczeństwa, może z utratą swojej tożsamości? Boimy się, bowiem czujemy przywiązanie – a przywiązanie wiąże nam ręce, myśli, decyzje, odwagę i wolność.
Nie myśl sobie, że zmiany są takie łatwe i oczywiste jak życie jabłoni. Jabłoń żyje cyklami, od wiosny do wiosny, zimy zimą, od jesieni do jesieni. Rodzi się, rośnie, kwitnie, rodzi owoce, obumiera, kwitnie, rodzi owoce, obumiera, kwitnie, rodzi owoce, obumiera…
Twoje zmiany natomiast nie są cykliczne, oj nie. One ciągle są inne, nowe, wnoszą cały czas coś, czego wcześniej nie było. Mogą przerażać, często też kąsają, często rodzą się w bólach, panice, strachu i niepewności. Ale wiesz…z doświadczenia – doświadczenia człowieka, który na drugie imię ma Zmiana – powiem Ci, że zawsze zmiany wychodzą na dobre. Choćby się waliło i paliło, choćby piekło rozgaszczało się na ziemi, niebo płakało, a poduszka była ogłuszona od krzyków w niej tłumionych, ostatecznie zawsze wychodzi na dobre. Człowiek staje się mądrzejszy, silniejszy, odważniejszy, lepiej zna siebie, świat i swoje ograniczenia.
Przede wszystkim jednak, każda zmiana otworzy Ci drzwi do kolejnej, da siłę, wiarę i moc. Zmiana pomoże Ci dostrzec potencjał w świecie, który zawsze układa się po Twojej myśli – więc miej te myśli na baczności.
I wiesz co? Nie bądź jabłonią, nie chciej cykli. Nie bądź tym, co wisi, by nie tonąć. Bądź tą, która idzie w zmiany, bo tylko one są niezmienne.
zmiana człowiek motywacja rozwój zmiana człowiek motywacja rozwój zmiana człowiek motywacja rozwój zmiana człowiek motywacja rozwój zmiana człowiek motywacja rozwój zmiana człowiek motywacja rozwój
2 thoughts on “”
Comments are closed.