Nie sypiam dobrze od dziecka.
Zawsze miałam problem z zasypianiem, a w ostatnich latach, odkąd pojawiły się dolegliwości chorobowe, pogłębił się również problem mojego słabego snu. Być może właśnie dlatego, że trudności towarzyszyły mi od tak dawna, nigdy nie pomyślałam o tym, by cokolwiek z tym zrobić. Dopiero terapia i leczenie sprawiły, że zaczęłam się nad tym zastanawiać.
Nie chciałam brać leków nasennych.
Być może po prostu zraziłam się pierwszymi dwiema próbami, bo niewiele pomogły. Zamiast tego postanowiłam znaleźć naturalny sposób na poprawę jakości snu.
I muszę przyznać, że gdy jestem w remisji, te sposoby bardzo mi pomagają. Wiadomo? Może któryś z nich pomoże również i Tobie?
Łóżko jest od spania.
Kiedyś spędzałam w łóżku połowę życia. Pracowałam w nim, odpoczywałam, czasem jadłam, pisałam, co tylko się dało. Cóż, jest centrum mojego mieszkania, ale… Nie wyszło mi to na dobre.
Gdzieś wyczytałam, że warto zmienić sposób traktowania naszego łóżka i korzystać z niego wyłącznie w nocy, gdy idziemy spać. Niby brzmi całkiem logicznie, ale myślę, że nie tylko ja traktowałam je jak salon.
Teraz pracuję z dala od łóżka i faktycznie kojarzę je z chodzeniem spać, najwyżej odpoczynkiem.
Kto rano wstaje, ten…
Przy odrobinie szczęścia również wcześniej zaśnie.
Niestety ta zasada nie zawsze się sprawdza. Jednak w moim przypadku sprawdza się to, że jeśli długo śpię rano, wieczorem jest JESZCZE gorzej. Dlatego staram się wstawać wcześnie, z nadzieją, że to zmęczy trochę mój organizm i pomoże nocą.
Wieczorne odprężenie.
Być może stwierdzicie, że klepię banały, ale z ręką na sercu — jestem neurotyczką. Nerwy mam na wierzchu, więc wieczorem, po całym dniu (nawet takim niewymagającym) wrażenia osiadają na mnie i zajmują mi głowę.
Joga i/lub medytacja pozwalają mi się wyciszyć i uspokoić. Wprowadzają mnie w stan odprężenia, zdejmują napięcie, przygotowują do snu. Sama korzystam z pomocy Gosi Mostowskiej, której filmy oglądam na YouTube (TUTAJ). Ma praktyki na każdą okazję i absolutnie kojący głos.
Kołdra obciążeniowa
To moje najnowsze odkrycie. Niestety nie sprawdza się podczas epizodów, ale w innych przypadkach — bardzo. Jej minusem z pewnością jest to, że to nadal kołdra, a latem wiadomo, jak jest z kołdrami, ale mogę powiedzieć z ręką na sercu, że wycisza mnie, ułatwia zasypianie i sprawia, że nie wybudzam się w nocy.
Zawsze mam jakieś problemy ze snem — czy to podczas epizodów, czy bez nich. Wcześniej mój sen kulał również wtedy, gdy objawy choroby znikały, a ostatnio, odkąd zaczęłam używać kołdry, w końcu się wyspałam. Bardzo polecam poczytać, na czym polega jej działanie, bo być może jest to jakiś pomysł?
Ruszyć się tak trudno…
Jestem leniem, przyznaję. Jednak uwielbiam spacery.
Staram się ruszać, bo wiem, że aktywność fizyczna, nawet jeśli jest to tylko krótki spacer, pomaga. Chociaż przyznam Wam się z ręką na sercu, że jest z tym trochę jak z wczesnym wstawaniem — nie zawsze. Bo jednak z bezsennością jest tak, że człowiek może padać na twarz, a i tak nie zaśnie. I to jest najgorsze.
Mimo to tonący brzytwy się chwyta i ja mam dokładnie tak samo.
A ruch to zdrowie. Można więc spróbować.
__________________________________________________________________________________________________
Oto moje sposoby na walkę z bezsennością!
Czasem żaden nie działa. Jednak zdarza się, że wiele ułatwiają. A to już coś.
I cóż mogę dodać? Chyba tylko życzyć Wam samych przespanych nocy ✨